Dzisiaj idę do nowej pracy, będę uczyła muzyki w Wolfwardzie, jestem podekscytowana i szczęśliwa. Lubię szczeniaki ale nie lubie chamskiego zachowania gdy coś im się nie podoba.
Po długiej podróży stoję przed wejściem do wielkiej szkoły, przełykam ślinę i wchodzę do holu. Rozglądam się i podziwiam wielki budynek.
Wchodzę po schodach aby przywitać się z dyrektorem, prosił abym przyszła gdy dojdę.
Wpada na mnie jakiś szczeniak. Mały słodki rozbrykany.
- Sorki ! - krzyczy w oddali.
I to podejście do mnie jak do ucznia... Kręce głową i idę dalej, aż dochodzę do wielkich drzwi z napisem dyrekcja.
- Wejść - słyszę przez drzwi.
Wchodzę ostrożnie do gabinetu.
- Dzień dobry...
- A, to ty. Witam Nastio w naszych skromnych progach - wtrącił mi się w połowie zdania.
- Pięknie tutaj - lekko się uśmiechnęłam.
- A więc twoja praca jest chyba oczywista, będziesz uczyła szczeniaki muzyki - kiwam głową na znak, że wiem.
- Zaprowadzę cię teraz do twojego gabinetu i przedstawię Cię szczeniakom.
Szliśmy kawalek do mojego biura. Było ładne, umeblowanie nowoczesne i w ogóle ślicznie tutaj.
- Teraz szczeniaki, chodź.
Weszliśmy do jednej z klas.
- O nowa uczennica ! - krzyknął szczeniak.
- Ja z nią siedze !
- Nie, ja ! - dzieciaki się o mnie kłóciły tego jeszcze nie było.
- Cisza - dyrektor powiedział donośnym głosem.
- To jest Nastia wasza nauczycielka muzyki a nie uczennica i proszę was o szacunek - rzekł.
Rozmawialiśmy chwilę ze szczeniakami po czym wyszliśmy.
- Przepraszam cię, zapomniałem się przedstawić. Jestem Snow a ciebie już znam - uśmiechnął się.
- Miło mi cię poznać - uścisnęłam mu łapę którą mi podał.
< Snow ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz